Podobne narzędzia do różnych celów, czyli: ile można mieć aplikacji do notatek?
👨🏼💻iMagazine
W poprzednim felietonie opisałem moje nowe „workflows” do porannego i wieczornego rytuału oraz inne sposoby na automatyzację produktywnych nawyków. Kilka osób napisało do mnie z dużym zdziwieniem, że osoba promująca produktywność używa kilka zupełnie różnych aplikacji do notatek. Gdzie w tym efektywność i upraszczanie spraw? Skąd pomysł na kilka aplikacji, które w zasadzie robią to samo?
Ten felieton jest z wydania z marca 2018 iMagazine
- Jedna aplikacja do wszystkiego?
- Podstawową chmurą stał się iCloud
- Co z tym notowaniem? Po co mi więcej aplikacji?
- Czy naprawdę warto mieć aż tyle różnych aplikacji?
- A ty jak sobie radzisz?
Jedna aplikacja do wszystkiego?
Rozumiem te wątpliwości. Kiedyś faktycznie byłem zdania, że powinienem mieć jedną aplikację do notatek - i tą opcją od lat był dla mnie niedościgniony Evernote.
Evernote to taki kombajn - aplikacja do wszystkiego - do wrzucania dokumentów, zdjęć, notatek… i do tego świetnie synchronizuje wszystko „w chmurze”. Korzystam z niego od początku istnienia. To właśnie Evernote był fundamentem mojego przejścia (w 2012 r.) w tryb #iPadOnly, czyli używania tabletu jako głównego komputera do pracy. Dzięki Evernote mogłem także zrezygnować z papieru - wszystkie informacje i dokumenty przechowywać w wersji cyfrowej zawsze „pod ręką” i nie martwić się o ich kopie „fizyczne”.
Nadal korzystam z Evernote’a - mam w aplikacji grubo ponad 10 tys. notatek… niezły kawał życia… i co roku opłacam abonament premium tej aplikacji.
Jednak od 2012 r. minęło sporo czasu. Wtedy zacząłem być „#iPadOnly”… za czasów iPada 3 z Retiną. Obecnie mamy rok 2018, a ja pracuję (i piszę te słowa) na 10,5-calowym iPadzie Pro z iOS11. Ekosystem aplikacji Apple jest bogatszy niż kiedykolwiek. Dlatego też zmienił się trochę sposób, w jaki używam iPada i komputerów ogólnie…
Podstawową chmurą stał się iCloud
Wreszcie dożyliśmy czasów, kiedy iCloud od Apple po prostu działa i jest motorem synchronizacji aplikacji oraz dokumentów na iOS i na Maku. Dodatkowy atut iCloud to fakt, że jest to podstawowy natywny system przechowywania informacji na iPadzie i iPhonie, więc działa również ”offline” lub kiedy mamy słabsze połączenie z Internetem. I właśnie dzięki temu iCloud często sprawdza się lepiej niż Dropbox.
Co z tym notowaniem? Po co mi więcej aplikacji?
Wróćmy zatem do głównego tematu - notowania… i aplikacji do notowania.
Okazuje się jednak, że w pracy na iPadzie notowanie notowaniu nie równe i od jakiegoś czasu, w zależności od tego, co chcę zrobić, sięgam po inne aplikacje do notowania. Oto one:
Apple Notes - do bazgrołów i różnych notatek
Aplikacja wbudowana w iOS. Używam jej do luźnych notatek, np. aby coś zapamiętać lub opisać.
Działa bardzo szybko, sprawnie się synchronizuje przez iCloud i do tego całkiem ładnie wygląda.
Często też „bazgrolę” sobie w tej aplikacji, bo ma świetne, natywne wsparcie dla ołówka Apple Pencil.
Linea - do rysowania notatek
Jeśli chcę więcej notować za pomocą Apple Pencil, korzystam z aplikacji Linea - jest znacznie bardziej rozbudowana i wygodniejsza do rysowania… i zupełnie zastąpiła mi Paper by 53, niegdyś moje główne narzędzie do rysowania.
Scanbot - do dokumentów
Mój nowy skaner do dokumentów. Ostatnio testuję go zamiast Evernote. Cokolwiek muszę zeskanować, wrzucam do Scanbota. Genialne jest, że ma on super szybki OCR - rozpoznawanie tekstu w plikach graficznych - i oczywiście synchronizuje się przez iCloud.
Działa niesamowicie, bo rozpoznany tekst zapisywany jest bezpośrednio w pliku PDF, więc mam do niego dostęp z każdej aplikacji obsługującej PDFy.
Ulysses - do pisania
Ta aplikacja jest po prostu idealna do pisania długich tekstów na iPadzie, iPhonie i Maku. Każdy dłuższy artykuł zaczyna się tutaj. Ten także. Mam specjalny folder o nazwie „iMagazine” i piszę w nim wszystkie felietony. Dzięki takiej strukturze, mam tutaj archiwum tekstów, mogę łatwo wszystko znaleźć i żadne stare teksty mi nie umkną.
Uwielbiam pisać, korzystając z formatowania ”Markdown”, i Ulysses się do tego idealnie nadaje. Ma również proste funkcje eksportu do PDF czy Pages, więc, gdy felieton jest gotowy, eksportuję go do Pages i w tym formacie wysyłam Dominikowi.
W Ulyssesie prowadzę też mój dzienniczek (z ang. „Journal”) - w poprzednim felietonie opisałem, jak za pomocą narzędzia Workflow komponuję wpisy, a następnie wrzucam do Ulyssesa.
Cała biblioteka moich tekstów w Ulyssesie synchronizuje się świetnie przez iCloud, więc mam dostęp do moich tekstów z każdego urządzenia.
Bear - do notatek na każdy dzień
Radek, z którym nagrywam „The Podcast”, wpadł na pomysł, aby Bear używać do jednej tylko rzeczy: prowadzenia notatki, w której można śledzić postępy w pracy każdego dnia. Proces wygląda następująco: za pomocą Workflow, codziennie tworzy się nowa notatka. Kiedy w ciągu dnia chcę ją uzupełnić, coś dodać lub zanotować, odpalam Bear i to robię.
I znowu dzięki iCloud mam dostęp do Bear na każdym urządzeniu :-)
Wiem, twórcy Bear na pewno nie są zachwyceni, że używam ich aplikacji w tak okrojonym wymiarze, ale tylko do tego jest mi potrzebna. Dzięki temu nie zaśmiecam sobie Ulyssesa codziennymi notatkami.
MindNode - do myślenia
Od zawsze, przeprowadzając osobiste burze mózgu, czyli analizując i tworząc nowe koncepcje, rysowałem mapy myśli. Dotychczas używałem do tego kartki papieru, ściennej tablicy do pisania flamastrami albo iThoughts. Ostatnio przesiadłem się jednak na MindNode i jestem tą aplikacją zachwycony. Obecnie każdy obszerniejszy tekst lub ważny koncept zaczyna swoje życie jako mapa myśli i dopiero potem idzie dalej i zmienia się w to, czym docelowo ma być.
Nigdy nie byłem fanem aplikacji typu „outline”, czyli np. OmniOutliner i in. Są za bardzo „liniowe”, podczas gdy ja potrzebuję czegoś bardziej „przestrzennego” i mapa myśli spełnia swoją funkcję wyśmienicie.
Ten felieton także powstał najpierw jako mapa myśli w MindNode. Dopiero potem wyeksportowałem ją jako dokument w Markdown do Ulysses i teraz wypełniam go treścią i redaguję.
Habit List - do monitorowania nawyków
Na koniec zostawiłem dodatkowy przykład aplikacji, która nie jest narzędziem do notowania, ale obrazuje moje odchodzenie od monolitów aplikacji. Jak wiesz, wszystkie zadania mam w Nozbe: projekty, pomysły, zadania, czynności do wykonania. Nie przechowuję tam jednak zadań związanych z nawykami, np. regularnymi ćwiczeniami.
Ich miejsce jest w dedykowanej aplikacji Habit List - mogę w niej sprawdzać, jak mi idzie praca nad nawykami, jaką mam ciągłość danego nawyku, itd.
Czy naprawdę warto mieć aż tyle różnych aplikacji?
Myślę, że tak. Ten nowy model sprawdza się w moim przypadku z kilku powodów:
Po pierwsze, porównując abonament Evernote do kosztów tych aplikacji oraz konta iCloud, nie rozbijamy tutaj banku. Każda z tych aplikacji trochę kosztuje, ale są na tyle dobre, że nie mam problemu, aby być płacącym klientem. Biorąc pod uwagę cenę iPada Pro, koszt oprogramowania jest niski.
Po drugie, każda z wymienionych aplikacji jest dopracowana i ma 1-2 rewelacyjne i unikalne funkcje, dla których korzystam z tego a nie innego narzędzia:
- Apple Notes jest bardzo wszechstronną aplikacją ze wsparciem wielu formatów notatek,
- Linea jest genialna jeśli chodzi o rysowanie na kilku płaszczyznach,
- Scanbot ma świetne skanowanie i OCR,
- Ulysses idealnie wspiera Markdown do pisania długich tekstów,
- Bear ma super API i fajne wsparcie dla checkboksów,
- MindNode jest piękną appką do map myśli.
Po trzecie, wszystkie te aplikacje fajnie ze sobą współgrają, często dzięki eksportowi danych. Moje mapy myśli jako pliki „Markdown” idą do Ulyssesa po to, aby kiedyś być opublikowane w iMagazine…
Po czwarte, dzięki temu, że każda z aplikacji spełnia konkretną funkcję w moim życiu, jestem automatycznie bardziej skupiony, kiedy z nich korzystam. Wiem, że, aby dodać ogólną notatkę, idę do Apple Notes. Jeśli chcę napisać długi tekst - korzystam z Ulyssesa, kiedy chcę pracować nad notatką z bieżącego dnia - z Bear…
Po piąte i ostatnie, każda z tych aplikacji synchronizuje się z chmurą i ze Spotlightem, więc nie ma problemu, aby z poziomu systemu znaleźć to, co potrzebuję. Wszystkie dane mam na zawołanie (gdyby tylko Siri lepiej działała…)
A ty jak sobie radzisz?
To jest moje nowe podejście - seria dedykowanych aplikacji zamiast jednej, która rządzi wszystkim. A jak Ty sobie radzisz z Twoimi „notatkami”? Czy wyróżniasz różne typy notatek? Gdzie je zapisujesz? Daj znać na Twitterze @MSliwinski - chętnie pogadam!