MS

Hej, tu Michał Śliwiński, założyciel Nozbe - aplikacji do zadań dla nowoczesnych przedsiębiorców i ich zespołów. Po polsku piszę o produktywności. Wierzę, że praca to nie jest miejsce do którego idziesz, ale to co robisz.

Od 4 lat jestem #iPadOnly, ale prawdziwy czas iPadów dopiero nadszedł

👨🏼‍💻iMagazine

Kiedy w 2012 r. wyjechałem na wakacje do USA, zabierając ze sobą tylko iPada 3 z ekranem Retina, koledzy z pracy i znajomi dziwili się. Znali mnie dobrze - wiedzieli, że nigdzie się nie ruszałem bez MacBooka Air. A tu nagle zostawiłem go w domu i na dwutygodniowy urlop wziąłem tylko iPada. Do tego powiedziałem, że będę starał się raz na jakiś czas na nim “popracować”.

Ten felieton jest z wydania z sierpnia 2016 iMagazine

Tak zaczęła się moja droga #iPadOnly…

Kilka miesięcy później byłem już #iPadOnly. Kupiony tamtej jesieni nowy iPad 4 stał się oficjalnie moim głównym komputerem do pracy. Wtedy też wpadłem na pomysł napisania książki o pracy na iPadzie.

Wraz z moim przyjacielem Augusto Pinaud wydaliśmy książkę “#iPadOnly” latem 2013 r. Wprawdzie napisaliśmy ją na iPadach, ale złożyliśmy “do kupy” na Maku w aplikacji Scrivener. Byliśmy rozczarowani, nie mogąc dokończyć całego procesu na iPadzie.

Dzisiaj, po trzech latach, koło się zamknęło. Mamy iPady Pro dorównujące już szybkością niektórym Makom. I mamy Scrivenera na iOS, w którym piszę ten felieton… i za pomocą którego wydam moje kolejne książki o produktywności.

Epoka #iPadOnly dopiero teraz zaczyna się na dobre…

Killerów było dwóch…

Kiedy w zeszłym roku Apple zaprezentował iPada Pro z 13-calowym ekranem i o mocy MacBooka Air, dowiódł, że te tablety to już nie zabawki.

Do tego w tym roku Apple dodał mniejszego iPada Pro z 10-calowym ekranem i świat zrozumiał, że wreszcie dostał tablety do “prawdziwej pracy”.

A może trzech muszkieterów?

Do tej “drużyny” dodam jeszcze trzeci tablet, czyli… iPhone 6S Plus - telefon tak duży, że można zrobić na nim praktycznie wszystko. Od kiedy korzystam z telefonu o rozmiarze “plus”, często zostawiam iPada w domu, bo wiem, że w kieszeni mam wszystko, czego potrzebuję do całkiem efektywnej pracy. Niektóre artykuły na mojego bloga i felietony do tego magazynu powstały właśnie na telefonie.

Moc jest!

Dzięki tym trzem przenośnym narzędziom o mocy obliczeniowej komputera stacjonarnego sprzed kilku lat możemy pracować naprawdę wygodnie. Już nie ma ograniczeń sprzętowych z czasów iPada 3. Zniknął problem małego ekranu iPhone’a 4S. W końcu mamy sprzęt, który śmiga i na którym praca to czysta przyjemność!

Czy klawiatura jest opcjonalna?

Jednym z głównych rozdziałów książki “#iPadOnly” był ten o klawiaturze i o tym, jak bardzo jest ona opcjonalna, jak rzadko z niej korzystamy i jak ławo można się nauczyć korzystania z tej na ekranie.

Ciągle uważam, że to prawda. Co więcej, dzięki aplikacji TapTyping nauczyłem się pisać bezwzrokowo na klawiaturze ekranowej iPada i całkiem nieźle mi to idzie.

Jednak dla wielu osób klawiatura była barierą nie do przejścia. Jak można mieć komputer bez klawiatury? Dlatego iPad był dla nich jedynie zabawką, takim wybrakowanym komputerem.

Owszem, klawiatury były od zawsze… ale na bluetooth. Trzeba było je ładować, parować, nosić ze sobą. Faktycznie nie było to zbyt wygodne. Sam miałem ich zawsze kilka i często nie mogłem się zdecydować, którą ze sobą wziąć.

Smart Keyboard - rozwiązanie brzydkie, ale skuteczne!

Kiedy wraz z iPadem Pro zadebiutował Smart Keyboard, nie spodobał mi się. Taki brzydki, szary i jakoś dziwnie zaprojektowany. Jak pisałem w jednym z moich poprzednich felietonów, nie mogłem się do tej klawiatury przekonać. Po testach w Apple Store zdecydowałem się jednak na zakup i niniejszy felieton piszę właśnie na Smart Keyboard.

Fenomen tego sprzętu polega na tym, że jest zawsze pod ręką, bo “chowa się” w opakowaniu Smart Cover. Łączy się za pomocą specjalnego łącza “Smart connector”, więc nie trzeba klawiatury ładować. Podłącza się ją błyskawiczne. Znacznie upraszcza pracę na iPadzie. Nie trzeba o niej myśleć i działa zawsze i wszędzie. Ponadto pisze się na niej całkiem sprawnie.

Multitasking czy praca na jednej aplikacji?

Jednym z powodów mojego przejścia na pracę w trybie #iPadOnly był fakt, że na iPadzie jestem niejako zmuszony do działania w ramach tylko jednej aplikacji. Gwarantuje to większe skupienie na zadaniu. iPad, z powodu takiej a nie innej konstrukcji iOS, naturalnie ogranicza “rozpraszacze” i pomaga mi pracować efektywniej. Ale czy zawsze?

A gdy potrzebuję coś sprawdzić?

No właśnie… muszę wówczas przeskoczyć między aplikacjami - obniża to efektywność pracy i jest zwyczajnie upierdliwe. Co więcej, jeśli niektóre aplikacje nie są poprawnie zapisane i nie zapamiętują miejsca, w którym skończyłem pracę, poziom irytacji niebezpiecznie wzrasta.

Z tego powodu często zdarzało mi się pracować na dwóch komputerach jednocześnie - na iPadzie wykonywałem główną pracę, a na iPhonie sprawdzałem rzeczy w innych aplikacjach. Da się, ale jest to dalekie od ideału.

Split screen na ratunek!

Pojawienie się w iOS możliwości uruchomienia drugiego ekranu, czyli tzw. Split Screen, dał mi niesamowitego “kopa produktywnościowego”. Nie wiedziałem, jak bardzo potrzebowałem tej funkcji, póki nie zacząłem z niej korzystać! Nagle pisanie artykułu z Safari, Pocketem lub listą zadań z Nozbe w oknie obok stało się możliwe i bardzo usprawniło moje działania.

Co więcej, podzielony na pół ekran dużego iPada Pro jest jak dwa 10-calowe iPady w pionie ustawione obok siebie. Po prostu podwójna produktywność!

Takie małe usprawnienie a cieszy i, co więcej, czyni iPada jeszcze potężniejszym narzędziem, powodując, że praca #iPadOnly staje się czystą przyjemnością.

Synchronizacja taka szybka!

Od roku 2012, gdy praktycznie jedyną możliwością w miarę dobrej synchronizacji danych był Dropbox, minęło sporo czasu. Wprawdzie ciągle jest to standardem, ale teraz dzięki iCloud coraz więcej aplikacji “magicznie” synchronizuje dane.

Praca na iPadzie i kontynuacja dzieła na Maku, po to, by ostatecznie przejrzeć efekt na iPhonie, jest już bardzo prosta i nie przyprawia o siwe włosy.

Tak jak pisałem wyżej, to właśnie dzięki temu dwoma najczęściej używanymi przeze mnie komputerami są dziś iPad Pro i iPhone 6S Plus. W obu mam dostęp do tych samych danych, więc przejście z jednego urządzenia na drugie jest płynne i bezproblemowe.

Aplikacjów jak mrówków…

Wybór aplikacji do pracy na iOS już w 2012 r. był niezły, dziś - to niemal studnia bez dna. Niektórzy piszą już nawet o “znudzeniu aplikacjami”, ale dla mnie takie nudy to przejaw dojrzałości rynku. Nawet Microsoft ruszył się i wypuścił pakiet Office na iOS, co w momencie pisania książki “#iPadOnly” było wręcz nie do pomyślenia.

Edytor tekstu? Narzędzie do zadań? Do notatek? Do czegokolwiek? Jest ich bez liku i do wyboru do koloru. Wszystko w zależności od upodobań - dzięki takiej różnorodności każdy może stworzyć sobie idealny setup #iPadOnly.

Scrivener na iOS i koło się zamyka…

Zacząłem ten felieton od wspomnienia związanego z pracą nad “#iPadOnly” i aplikacją Scrivener, za pomocą której złożyłem książkę na Maku. Dzisiaj, wraz z wprowadzeniem tej appki na iOS, koło się zamyka.

Od teraz mam na iPadzie profesjonalną aplikację dla pisarzy i wszystkie moje kolejne książki i felietony będą powstawały właśnie za jej pomocą. Tak, nawet felietony!

Ten felieton w pełni napisałem w aplikacji Scrievener na iOS na iPadzie Pro i przyznaję, że po prostu działa to fajnie. Podzieliłem sobie pracę na sekcje, ustawiłem, co trzeba, i zacząłem pisać, po czym wyeksportowałem tekst do Pages (bo takiego formatu wymaga ode mnie Dominik).

Pełna profeska… na iPadzie Pro. Epoka #iPadOnly zaczyna się na dobre, kiedy już nawet takie narzędzia dostępne są wreszcie na iOS.

Koło się zamknęło i #iPadOnly już nikogo nie dziwi.

W 2012 r. zacząłem epokę #iPadOnly na iPadzie 3 z ekranem Retina. Wszyscy się albo ze mnie śmiali, albo patrzyli z politowaniem.

Po drodze były: iPad 4, iPad Air, iPad Air 2 i w końcu - iPad Pro. Do tego iOS7, 8, 9 i wkrótce - 10, którego testowałem i opisałem w poprzednim felietonie. Zarówno sprzęt jak i oprogramowanie dojrzały, umożliwiając wreszcie prawdziwą pracę.

Użytkownicy też dojrzali…

Koledzy redakcyjni coraz częściej piszą o swoich doświadczeniach #iPadOnly. Znajomi na Twitterze chwalą się osiągnięciami na iPadach. Zaczyna się nowa era i myślę, że to, co kiedyś powiedział Steve Jobs: “komputery stacjonarne to ciężarówki”, zaczyna być prawdą.

I aplikacje dojrzały…

Wydanie Scrivenera na iOS jest dla mnie wydarzeniem symbolicznym. Profesjonalny pakiet dla pisarzy dostępny na iPadzie z dużą częścią funkcji identycznych jak u “makowego brata” oraz z wykorzystaniem dotykowego ekranu.

Teraz już nikt się ze mnie nie śmieje.

Coś, co kiedyś było dziwne i przez niektórych uznane za “naciągane”, już takie nie jest. Urządzenia z iOS stają się pełnoprawnymi narzędziami do pracy i jak widać z tego felietonu, potrzeba było na to kilku lat, kilku iteracji sprzętu i oprogramowania oraz pewnej zmiany mentalności. Ale nadeszło. I to mnie mega cieszy. Życzę wszystkim produktywnej pracy na iPadzie!

Od 4 lat jestem #iPadOnly, ale prawdziwy czas iPadów dopiero nadszedł

Czwartek, 1 września 2016 /pl/czas-ipada/